Czarodziej z ulicy
Rozdział 1 Wspomnienia
W tym dniu nie chciało mi się nic robić. Byłem sam ze swoimi niszczącymi mnie od środka myślami, które powstały na podstawie przykrych doświadczeń z mojego otoczenia. Sięgając pamięcią do świata tak odległego, że nawet moja wyobraźnia tego nie ogarnia, spotykam miejsce oderwane od rzeczywistości. Miejsce, do którego nieliczni mają dostęp. Czuję się, jakbym przeniósł się w czasie, ale tak nie jest. To moje bolesne wspomnienia nie dają mi spokoju. A może bezgraniczny żal do samego siebie, że nic nie byłem w stanie zrobić. Że nie byłem w stanie zareagować. Jakby blokada całego ciała. Otumanienie z jakichś przyczyn. Najprawdopodobniej z wszechogarniającego mnie strachu. Strachu przed śmiercią. Niestety przykazanie „Nie zabijaj” nijak ma się do świata, w którym żyłem! To puste słowa, które prowadzą donikąd! A nieludzkie traktowania były na porządku dziennym. Obserwowałem to z bólem serca, bo się z tym nie zgadzałem! To się działo tuż obok mnie. Najgorsze było to, że w tamtym momencie nic nie mogłem zrobić. Bo nie miałem odwagi, nie czułem się zbyt ważny, żeby cokolwiek powiedzieć. Żeby zaprotestować! Do dzisiaj dziwi mnie fakt, że nikt też nie reagował. A może czuli się podobnie jak ja i ze swojej osobistej ludzkiej niemocy nic nie mówili. Tylko dlaczego wiwatowali? Żeby się przypodobać, naprawdę? A może, żeby nie skończyć tak samo? Żeby być częścią społeczeństwa? Aż tak bardzo nie chcemy wyróżniać się z tłumu? Zdecydowanie jest to prostsze - mniej osądzania, wytykania, oceniania. Tak najprościej jest się przypodobać. To niewątpliwie daje poczucie bezpieczeństwa, ale czy spełnienia? Spełnienia samego siebie? Mam na myśli również siebie, bo wtedy byłem tak otumaniony, że nie mogłem oddychać, zrobić krok do przodu, a co dopiero ratować życie Mer. Przerażające myśli, słowa, czyny, ale najgorsze są uczucia, które zjadają mnie od wewnątrz. Osłabiają mnie. Ta sytuacja nie daje mi spokoju. Nie umiem sobie z nią poradzić. Gdy sięgam pamięcią jeszcze dalej, przypominam sobie, że to właśnie od Mer, dowiedziałem się, że życie nie jest czarno-białe. To ona pokazywała mi piękno tego świata, ale też różne zawiłości życia. Pomiędzy tymi podstawowymi kolorami, można odnaleźć też szary, jasnozielony, ciemnozielony, pomarańczowy, czerwony, jasnobrązowy, ciemnobrązowy, granatowy, kremowy, a nawet różowy! To od niej nauczyłem się wielokolorowych stron życia. Jednego dnia jestem szczęśliwy, że mogę góry przenosić, natomiast drugiego – czuję, że nie mam na nic sił. Uczę się życia, ale też nie wiem, czy się go w końcu nauczę. Czy w ogóle można nauczyć się żyć? Bo problemy są częścią naszego życia, są częścią nas samych. To one nas kształtują. To właśnie dzięki problemom (jeśli można im podziękować) możemy wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów. Podanie kilku możliwych rozwiązań i wybranie jednego z nich jest dobrą strategią na wychodzenie z kłopotów. Najgorsze jest chyba od nich uciekać, ale niestety zdarza mi się to robić, ale i tak później wracają, więc w zasadzie nie jest to dobra koncepcja...
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium